PRZYGODA

Lubliniance Agnieszce Martince udało się szczęśliwie przejechać rowerem wokół Jeziora Wiktorii w Afryce. Kurier patronował temu niecodziennemu przedsięwzięciu.

- Zrealizowałam własne marzenia i plany. Przejechałam na rowerze trzy państwa: Kenię, Ugandę, Tanzanię wokół Jeziora Wiktorii. Trasa przebiegała, z niewielką korektą, zgodnie z pierwotnym planem - podzieliła się pierwszymi wrażeniami Agnieszka Martinka. - Przed wyjazdem ważyłam 57 kg (wzrost 172), po przyjeździe ważę 54 kg. Zjadłam tony owoców pełnych słońca i witamin, kilogramy ugali i ciapaty, wypiłam hektolitry wody - relacjonowała.
Wyprawa rozpoczęła się w strugach deszczu 1 stycznia 2004 r. z Hippo Valley Inn (na południe od Nairobi). Zakończyła 20 stycznia przy 35-stopniowym upale, również w Hippo Valley Inn.
- Przecinałam ciągnące się dziesiątkami kilometrów plantacje herbaty, trzciny cukrowej, pola ryżowe i lasy deszczowe - opowiada Martinka. - Małpy plątały mi się pod kołami roweru, pływałam w Jeziorze Wiktorii i byłam zaledwie 10 metrów od pary gepardów. Co ciekawsze, nawet ich nie zauważyłam!
Agnieszka, jak mówi, z premedytacją sprawdzała księgi gości w hotelach i nigdy nie spotkała żadnego Polaka. Setki Australijczyków, Amerykanów, Nowozelandczyków i Francuzów.
- Polaków na mojej trasie nie było, a już na pewno nikogo na rowerze - podkreśla.
Towarzyszył jej Kenijczyk o imieniu Jones, o którym chce napisać książkę. Za najdroższy nocleg zapłaciła 20 USD, za najtańszy 2 (słownie: dwa) dolary.
Wszystkie pozostałe noclegi były w cenie 4,5 USD! i co zauważyła - cena noclegu nie ma nic współnego ze standardem. Wręcz przeciwnie. Im taniej, tym bardziej schludnie, im drożej, tym gorzej.
Szerzej o wyprawie napiszemy po powrocie Agnieszki do Lublina.
DAM