"Zobaczyłam trumnę, a potem dziesiątki trumien - dużych i małych. Całe wsie i miasteczka mijane po drodze, wyrabiały trumny. O ściany domów oparte stały wieka w kolorze fioletowym i czarnym, z białymi krzyżami pośrodku. Pomimo typowo afrykańskiego krajobrazu, moje myśli uparcie wracały do Chłopskiego pogrzebu Aleksandra Gierymskiego."

"Obudził mnie brzask. Wstałam, aby odsunąć, udającą zasłonę, czerwoną szmatkę w oknie i odskoczyłam jak oparzona. Prosto we mnie wycelowana była lufa karabinu. Chwyciłam aparat fotograficzny i powolutku ponownie zbliżyłam się do moskitiery, aby zrobić zdjęcie. Stałam chwilę w cieniu pokoju z wyostrzonym obiektywem, ale nie odważyłam się jednak nacisnąć spustu migawki. Odłożyłam aparat na łóżko i poszłam do łazienki umyć zęby, a kiedy wróciłam, mężczyzny w kaloszach i wycelowanym karabinem prosto w moje okno, już nie było. Zamiast hotelowej ochrony, po podwórku spacerowała jedna chuda kura."

"Msza była taka jaką chciałam przeżyć - rozśpiewana, roztańczona, gorąca i pełna ekstazy."

"Pamiętam prażące słońce i góry śmieci. Całe miasteczko tonęło w śmieciach. Plastikowe worki fruwały również w powietrzu i zatrzymywały się na kolcach i gałęziach drzew. Na jednej z takich odrażających stert odpadków cywilizacji siedział paroletni chłopczyk i bawił się kolczastym drutem. Nie wyglądał na nieszczęśliwego."

"Jak okiem sięgnąć szosa nadal była pusta i bez śladu życia. Chwiałam się na rowerze w potężnych porywach wiatru. Nagle, w drgającym nad szosą powietrzu, zobaczyłam trzech Masajów. Szli na wprost mnie smukli, radośni i piękni. Byli jak czerwone kwiaty, które wyrosły niespodziewanie na wypalonej słońcem afrykańskiej ziemi. Zeskoczyłam z roweru i przywitałam się. Piękni mężczyźni śmiali się i wcale nie zamierzali iść dalej, a ja nie mogłam oderwać oczu od ich nóg. W życiu nie widziałam tak pięknych, smukłych nóg, na dodatek - męskich. Czułam się przy nich jak hipopotam. Podczas dwóch poprzednich wyjazdów do Wschodniej Afryki, widziałam setki Masajów, ale tak pięknych wojowników zobaczyłam po raz pierwszy. Również po raz pierwszy w życiu ujrzałam ich w krótkich szatach. Przerzucone przez ramiona szale sięgały ledwo za pośladki. Dojechał Jones i zabawa zaczęła się na dobre. Masajowie chcieli bowiem wypróbować nasze rowery..."

Powyższe fragmenty pochodzą z mojego "Pamiętnika podróży",
A.Martinka